Ponad 150 kilometrów w nieco ponad trzy godziny - tyle pokonała matka 2-letniej Lidii, by jej dziecku wyciągnięto kleszcza. Wcześniej odprawiono ją z kwitkiem w przychodni i dwóch szpitalach.
Wszędzie odmawiano udzielenia pomocy, bo albo nie było czym wyciągnąć kleszcza, albo nie było chirurga, albo nie przyjmowano małych pacjentów. Pomocy udzielono dopiero w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
- To paranoja, że trzeba przejechać drogę od nas do Łodzi, żeby ktoś zechciał spojrzeć na dziecko - mówi pani Agnieszka.